Szpital w Mikołowie prawie zabił matkę i jej dziecko
Wypisali ją do domu mimo złego stanu
Narodziny dziecka to za każdym razem wielkie przeżycie i radość dla ich rodziców. Ale nie wówczas, kiedy pojawia się zagrożenie zdrowia i życia. Taka przykra sytuacja spotkała niedawno Panią Darię z Knurowa oraz jej nowonarodzoną córkę. Poród był odbierany w szpitalu w Mikołowie, ale nie obyło się bez cesarskiego cięcia. Po trzech dniach od porodu Pani Daria nie czuła się najlepiej podobnie jak jej dziecko. Pomimo, że kobieta miała we krwi wysoki poziom bilirubiny wypisano ją wraz z córką do domu.
Musiała walczyć o życie swoje i dziecka
Po paru dniach od przyjazdu do domu stan córki Pani Darii znacznie się pogorszył. Dziecko całkowicie osłabło. Kobieta postanowiła przewieźć córkę do szpitala w Gliwicach, gdzie badania wykazały, że również u dziecka występuje wysoki poziom bilirubiny we krwi. Niestety, Pani Daria nie mogła zostać z córką w szpitalu ze względu na brak miejsc. Gdyby tego było mało, dwa dni później kobieta poczuła ostry ból w miejscu po cesarskim cięciu. Pani Daria zgłosiła się więc do szpitala w Knurowie. Kto wie, co by się stało, gdyby nie reagowała w porę.
Wszystko dobrze się skończyło
W szpitalu w Knurowie lekarze ocenili stan Pani Darii na tyle poważny, że zastosowali wobec niej narkozę. Następnie doszło do wyczyszczenia rany po cesarskim cięciu. Gdy Pani Daria poczuła się lepiej, przewioziono jej córkę z Gliwic do Knurowa, tak, by dziecko było przy matce. Obie pacjentki otrzymały w knurowskim szpitalu profesjonalną pomoc oraz troskliwą opiekę. W chwili obecnej zarówno Pani Daria jak i jej dziecko przebywają już w domu.
Finał tej sprawy jest szczęśliwy, niemniej przerażający jest fakt, że w Polsce błędy jedno szpitala musi naprawiać inny szpital. Pytanie brzmi: czy zawsze zdąży się naprawić błąd zanim pacjent umrze?